Czerwcowy długi weekend był wyjątkowo dłuuuugi i ciepły. Pogoda była wyśmienita, wręcz tropikalna. Słońce, woda, plaża……brzmi dobrze ale nie dla nas! My, czerwcowe dni spędziliśmy aktywnie 🙂
Zdjęcia poniżej wprawdzie nie są zamieszczone chronologicznie, ale nasz plan począwszy od czwartku do niedzieli był wyjątkowo sportowy.
W sobotę, w godzinach od 10 do 15 przebywaliśmy na terenie AWF Katowice, gdzie wspólnie z CSC Nordic Academy promowaliśmy Nordic Walking. Zainteresowanie, nie tylko studentów, było duże a każdy kto zgłosił się do nas na krótkie przeszkolenie, mógł liczyć na gadżety od Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking.
Oprócz nas, podczas akcji AWF dla zdrowia, swoje warsztaty prowadził także Liht Box – catering dietetyczny, który wszystkich uczestników nie tylko szkolił z zakresu zdrowej diety, ale także częstował pysznym, dietetycznym ciastem marchewkowym.
Po warsztatach udaliśmy się do restauracji na obiad, Marek postawił na węgle, ja na lekkość 🙂
Kolejny obiad i znowu węgle, w połączeniu z białkiem i warzywami. Marek, cóż……
…..głodny był 🙂
Sport to nie wszystko 🙂 Patrząc w lustro moje włosy wołały do mnie: zrób coś z nami!! Więc posłuchałam i umówiłam się na szybką wizytę. Po dwóch godzinach wyszłam z ombre na głowie 😉
W czwartek wreszcie udało się otworzyć sezon rolkowy. Pierwsze 10 i 16 km za nami. Pomimo pięknej, słonecznej pogody ani Trzy Stawy ani też Pogoria IV, nie były oblegane.
Udało się też zrobić test koszulki marki Brubeck, w której się zakochałam! Więcej na ten temat już wkrótce.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie poświęcili czasu wolnego Fionie. Naszej księżniczce 🙂
Spontaniczny wyjazd do Częstochowy na ekscytujący mecz Polska – Iran. Pechowo dla nas, chłopcy walczyli do samego końca o wygraną, odbierając nam cenne minuty snu (na drugi dzień zaplanowaliśmy wyjazd do Warszawy o 5 rano) ale było warto!! POLSKAAAAAAAA
Niedziela. Pobudka o 5:20. Planowo wyjazd o 6:00, jednak…. wywalczyłam tę jedną godzinę z Markiem 🙂 Chociaż wspólny poranek nie należał do najłatwiejszych…. Niezwykle dokładny i punktualny Marek o 5:55 ubrany w buty i kurtkę, co trzydzieści sekund pukał do łazienki przypominając mi, że o 6:00 mieliśmy już siedzieć w aucie. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że musieliśmy się źle zrozumieć i ja myślałam, że o 6:00 mieliśmy wychodzić z domu….Ostatecznie zapłaciłam za to małe opóźnienie kilkunasto minutowym milczeniem i dość wymowną miną…… Panie Witor! I tak Cię kocham 😀
Na miejsce dojechaliśmy bez problemu, 30 minut przed czasem.
Odebraliśmy pakiety oraz specjalne opaski, dzięki którym mogliśmy wejść na wybrane przez siebie treningi.
Najbardziej oblegany namiot i trening ze sztangą.
Imprezę prowadził Marcin Prokop.
My, wybraliśmy się na trening ReeDance. Marek, jako jeden z trzech panów na sali, radził sobie świetnie. Dostaliśmy niezły wycisk i nauczyliśmy się kilku fajnych kroków, których dziś oczywiście nie powtórzymy 🙂
Trening przed udziałem w Mini Spartan Race.
Podczas naszego wyjazdu mieliśmy przyjemność korzystać z posiłków, które dostarczyła nam firma Light Box.
Pogoda sprzyjała tzw. leżingowi, było tak przyjemnie, że nie chciało się jeszcze wracać do domu. Ze względu na radiowe ostrzeżenia o korkujących się ulicach, zdecydowaliśmy się nieco wcześniej opuścić Reebok Fitness Camp 🙂
a po powrocie do domu wyglądaliśmy mniej więcej tak 🙂
Poniedziałkowy poranek był bardzo ciężki….
a jak Wam minął długi weekend?
Komentarze (0)