W dniu dzisiejszym odbył się II Rajd Przygodowy Zimowy Extreme, którego organizatorem było stowarzyszenie Garuda z Marcinem Franke na czele.
Padający deszcz nie zniechęcił zawodników, którzy licznie zebrali się na starcie. Biegacze, rowerzyści oraz piesi ruszyli w trasę kilka minut po 9:00. Po około 4 godzinach pierwsi zawodnicy dotarli na metę. Drużynę SPORT W WIELKIM MIEŚCIE reprezentował Adam Saletnik na trasie pieszej oraz w rajdzie Marcin Brol i Jacek Thomann, dla którego 22 lutego nie był szczęśliwym dniem, a udział w rajdzie zakończył się wizytą na pogotowiu. Diagnoza – ponadrywane mięśnie przy obojczyku. Tak się kończą bliskie spotkania z drzewem. Jacek! Trzymaj się, kilka dni odpoczynku Ci nie zaszkodzi….
Mamy nadzieje, że dla pozostałych zawodników rajd był mniej przygodowy. Już dziś czekamy na kolejny, który odbędzie się w kwietniu w Katowicach.
Wprawdzie GRA MIEJSKA W BĘDZINIE odbywała się ponad miesiąc temu bo 19 października, nie miałam jeszcze okazji zamieścić relacji z tego wydarzenia na blogu. W tym samym dniu odbywałam szkolenie Indoor Cycling, dlatego o tym co działo się na miejscu, zmuszeni byli napisać sami uczestnicy czyli Marcin Brol i Jacek Thomann, którzy wystartowali jako drużyna SPORT W WIELKIM MIEŚCIE.
Niestety, ani Jacek – operator kamery, ani Marcin – pisarz, nie śpieszyli z przygotowaniem relacji z tego wydarzenia. O ile Marcin doznał olśnienia i przygotował poniższy tekst, o tyle na wenę Jacka przyjdzie nam jeszcze poczekać (póki co INTRO). Dobrze, że w tym dniu w roli fotografa godnie zastąpiła mnie Emilia, której oczywiście w tym miejscu jeszcze raz dziękuję.
Tymczasem, zapraszam do lektury. Klaudia.
Gra miejska to ciekawa impreza. Choć ciężko ją jednoznacznie opisać. Tu nie ma reguł. Może przybrać rozmaite formy. Sposób poruszania się, różna ilość graczy w drużynie, powiązanie z fabularną historią. To wszystko zależy od inwencji oraz wyobraźni organizatorów. Tak naprawdę pewna jest tylko przestrzeń, w której gra się toczy. Jest to miasto. Ulice, budynki, parki, szkoły, obiekty sportowe towarzyszą nam w rywalizacji. No i w uproszczeniu można powiedzieć, że to takie bardziej skomplikowane podchody.
Do Będzina wybieramy się z Jackiem. Oboje lubimy takie przygody. A przy tym potrafimy całkiem szybko i długo biegać. Jedną z charakterystycznych cech takich zawodów jest to, że uczestnicy do końca nie wiedzą jak ta zabawa wyglądać. Bo na przykład w takim biegu ulicznym, zawodnik znający swój organizm jest w stanie określić, jakim tempem będzie biegł na danym kilometrze. Tu stojąc na starcie tak naprawdę nie masz pojęcia, co się wydarzy.
humory dopisywały
Jacek potrafi się wkręcić
Tak właśnie było w Będzinie. Start mieliśmy w kameralnym kinie. W ramach odprawy puszczono nam krótki film przygotowany na tę okazję. Bardzo fajnie. Organizatorzy takich imprez lubią tworzyć tajemniczy klimat. I pozostawiają wiele niewiadomych. Kolejne niespodzianki odkrywa się z biegiem czasu.
Aby nie poruszać się tak bezsensu po mieście organizatorzy stworzyli historyjkę o zagubionym czy ukradzionym kluczu. Nie pamiętam dokładnie, ale wszystko to zachowane w średniowiecznym klimacie nawiązującym do długiej historii miasta. Jest i całkiem sympatyczny rycerz w zbroi.
Dostajemy mapy, na których mamy kilkanaście miejsc, do których musimy dotrzeć i na miejscu wykonać jakieś zadania. Ale głównym celem gry jest odnalezienie właśnie tego klucza, który jest nie wiadomo gdzie. Ta formuła sprawia, że rywalizacja sportowa schodzi na dalszy plan, a zwyciężyć może ta drużyna, która znajdzie go przypadkiem. Taki urok takiej zabawy, to nie osiągnięte miejsce ma być celem.
Mapa jest ładna. Co prawda nie jest szczególnie czytelna. Za to stylizowana na starodawną. Mamy tam trochę punktów porozrzucanych. Ale jak się okazuje nie możemy sobie wybierać dowolnie naszej drogi. Poruszamy się zgodnie ze wskazówkami organizatora, które dostajemy w kolejnych miejscach na kartkach A4 w kopertach. I przez to rozwiązanie drużyny są prowadzone różnymi drogami. To ciekawy pomysł. Eliminuje pewną bolączkę rajdów przygodowych, jaką są kolejki przy zadaniach specjalnych. I fakt, nie czekamy nigdzie specjalnie długo. Natomiast z biegiem czasu mamy niezły stosik różnych kartek, które co chwilę musimy sobie poukładać.
Zadania na kolejnych punktach są ciekawe. Szukanie kolczugi w muzeum, kalambury, rysowanie diabła, rzut granatem, gra w warcaby z rycerzem, zakładanie konta mailowego, odnajdywanie miejsc ze zdjęć, zabawa w piasku z wykrywaczem metali. Poznajemy żydowski dom modlitwy i schron przeciwatomowy. A to miejsca tak ukryte w tkance miejskiej, że pewnie wielu mieszkańców Będzina nie ma o nich pojęcia.
Zaliczamy wszystkie zadania i próbujemy jeszcze poszukać klucza. Bezskutecznie, acz przy okazji zwiedziliśmy jeszcze zamek w Będzinie, włącznie z mozolnym wdrapaniem się na wieżę. Jak się potem okazało przechodziliśmy pod tym kluczem na samy początku. I wystarczyło we właściwym momencie spojrzeć w górę. My jednak patrzyliśmy głównie pod nogi i nam umknął. Samo zakończenie było w pizzerii i tu kolejna niespodzianka. Pizza dla każdego.
Takie zawody to fajna zabawa. I też dobry sposób na poznanie miasta. Spędziliśmy na trasie kilka godzin. A teraz mógłbym się poruszać po Będzinie całkiem swobodnie. Takie bieganie na orientację po mieście z przerwami na łamigłówki, zagadki, zadania sprawnościowe jest fajne. To bardzo ciekawy sposób na aktywne spędzenie dnia.
Rajd Przygodowy Wyzwanie to kombinacja jazdy na rowerze, biegu na orientację, marszu oraz zadań specjalnych. Celem było zaliczenie punktów kontrolnych w jak najkrótszym czasie. Wyzwnia podjęł się Jacek Thomann oraz Wojtek Wycisło, którzy jako zespół pod nazwą SPORT W WIELKIM MIEŚCIE stawili się na lini startu.
Rajd Przygodowy to impreza, która jest mieszanką różnych dyscyplin sportowych. Drużyny na starcie dostają mapę z wyznaczonymi punktami, do których docierają na różne sposoby: pieszo, rowerem, kajakiem. A to nie wszystko. Tam czekają na nich kolejne zadania między innymi wspinaczkowe, zręcznościowe, logiczne. Aby było jeszcze ciekawiej są to niespodzianki. Uczestnicy dowiadują się o tym co muszą zrobić dopiero gdy odnajdą dany punkt. W Opolu do zaliczenia było dodatkowo 5 zadań specjalnych oraz tak zwany odcinek specjalny. Trasa prowadziła po mieście, za wyjątkiem odcinka specjalnego, który oddalony był o 5,5 km od granic administracyjnych miasta i tym samym, był najwyżej punktowany. Rajd rozgrywany był na zasadach scorelauf’u. Oznacza to, że drużyny same ustalały kolejność zdobywania punktów. Nie była ona wyznaczona przez organizatora. Trzeba się dokładnie przyjrzeć mapie, aby ustalić optymalną trasę.
Maksymalna długość trasy, wytyczona po najkrótszej możliwej drodze pomiędzy punktami nie powinna przekroczyć 60 km. Warunkiem ukończenia rajdu było zaliczenie co najmniej 1 punktu kontrolnego lub 1 zadania specjalnego lub odcinka specjalnego. Czas ukończenia rajdu byłby ważny tylko w przypadku remisu punktowego.Wszystkie drużyny wystartowały o godzinie 10 i do 15 miały zjawić się na mecie z jak największą liczbą punktów.
Tego dnia pogoda sprzyjała, zarówno zawodnikom jak i mnie oraz Emilii, która razem ze mną wybrała się do Opola by kibicować drużynie SPORT W WIELKIM MIEŚCIE. Na miejsce dojechaliśmy ze sporym zapasem czasu więc wszyscy mieli moment na rozpoznanie terenu. 🙂
Przyszła jednak pora na ostateczne przygotowanie siebie oraz sprzętu i można było ruszać na START.
Oprócz zespołu SPORT W WIELKIM MIEŚCIE na starcie pojawiło się prawie 50 innych drużyn w 3 kategoriach wiekowych: 16 -19, 20 – 30 oraz 30 +.
Po otrzymaniu map i kilku wskazówek od organizatorów, Jacek i Wojtek ruszyli na podbój Opola.
W celu zaliczenia punktów kontrolnych należało na smartphona ściągnąć aplikację do skanowania. Dzięki temu wszystkie wyniki były na bieżąco uaktualniane w internecie a my mogłyśmy informować Jacka i Wojtka jak im idzie, oraz które w danej chwili mają miejsce w porównaniu do innych drużyn.
(Nie) przypadkowe spotkanie na trasie.
W czasie kiedy chłopcy ostro walczyli o zwycięstwo ja i Emilia zwiedzałyśmy miasto i robiłyśmy zdjęcia. 🙂
Prawdziwa gorąca czekolada z malinami, wygrana! smakuje jakby bardziej, dzięki Jacek!
O godzinie 14:57, rzutem na taśmę, na metę wjechała drużyna SPORT W WIELKI MIEŚCIE z 58 punktami. To pozwoliło zająć 5 miejsce w kategorii wiekowej oraz 10 miejsce w kategorii OPEN. Brawo! Jesteśmy dumni!
Po rajdzie, już w drodze do samochodu, Jacek postanowił wziąć udział w castingu na statystę do filmu. Trzymamy kciuki i życzymy sukcesów aktorskich porównywalnych do tych sportowych.
Relacja z rajdu nie byłaby pełna, gdyby nie film, który został nakręcony podczas tych kilku godzin przygód Jacka i Wojtka na trasie. Tylko uwaga FILM zawiera niecenzuralne słowa!
KONIEC.
Klaudia.
Cześć! Jesteśmy MK team czyli Marek & Klaudia + team. Nasz zespół, konsekwentnie, od 6 lat, organizuje imprezy biegowe, w których udział bierze tysiące osób. Zachęcamy wszystkich, dzieci i dorosłych, do uprawiania sportu w przyjaznej atmosferze i z uśmiechem na ustach. Łączymy pokolenia i łamiemy bariery.
Sprawiamy, że z biegu na bieg, coraz więcej osób pragnie stać się częścią naszych wydarzeń.
Sprawdź naszą drugą stronę www.mkteamevents.pl